29 sierpnia 2015

Sto Lat Michael !!!

Michael skończyłby dzisiaj 57 lat. I nie ważne gdzie jest, życzę mu, wszystkiego co najlepsze. By już nigdy, żadne kłamstwo, nie poplamiło imienia Michaela.


                         Happy Birthday My Peter Pan <3
                                    I LOVE YOU !!!



22 sierpnia 2015

Opowiadanie cz. 11

Po powrocie do hotelu, było już późno.
-Ja będę spał na kanapie, a ty zajmij łóżko. -Powiedział stanowczo, lecz spokojnie Michael. Nie mogłam na to pozwolić to jego pokój i ma on jutro ważny koncert.
-Nie, Michael ty śpisz w łóżku, a ja na kanapie.
-Nie, Annie ty jesteś gościem w moim pokoju i ty śpisz w łóżku, a ja na kanapie. -Czułam się strasznie nieswojo. On powinien spać w łóżku. -Annie, proszę.
Wreszcie dałam za wygraną.
Położyłam się do łóżka. Zasnęłam od razu.
Śniło  mi się że jestem w domu z Michaelem, jemy razem kolacje. Wszystko jest takie realistyczne, takie prawdziwe. Nagle wszystko zaczyna się zmieniać już nie jestem w domu, ale na klifie.
Jest burza widzę pioruny, widok jest zniewalający a jednocześnie dosyć przerażający. Pada deszcz. Michael jest za mną i idzie w moją stronę, przechodzi przeze mnie  jakbym była duchem. Podchodzi do końca klifu, odwraca się.
-Przepraszam, Annie. -Mówi, a ja zaczynam płakać robi jeszcze krok w tył. Zaraz spadnie. Podbiegam do niego ale nie mogę go dotknąć. Przechodzi przeze mnie na wylot.
-Nie, Michael. -Krzyczę, ale on nie słyszy robi krok i spada. Biegnę za nim do przepaści.
Wstaje i orientuje się że jestem w pokoju hotelowym, mam spocone czoło po policzku lecą mi łzy, płacze. Ręce mi się trzęsą. I oddycham jakbym przebiegła maraton.
-Wszystko dobrze, Annie. -Podbiega do mnie Michael, i zaczyna głaskać mnie po plecach. Czuje się odrobinę lepiej.
-To tylko zły sen. Obudziłam cię przepraszam.
-Nie ja nie spałem. Ciężko mi zasnąć w czasie trasy. Pomyślałem że po szkicuje, to mnie odpręża.
Dopiero teraz zauważyłam szkicownik i ołówek na stoliku do kawy.
-Michael mam prośbę. - Zagryzłam wargę, zadając to pytanie. Czułam się strasznie zawstydzona czułam jak czerwienieją mi policzki, ale musiałam spytać, inaczej całą noc nie będę mogła zasnąć. -Przytulisz mnie.
-No jasne. -Odpowiada Michael.
Michael kładzie się obok mnie i mnie przytula.
W jego ramionach czuje się bezpiecznie.
Zamykam oczy i wsłuchuje się w bicie serca Michaela.
Zasypiam, gdy się budzę czuje się tak jakby minęła minuta. Nie chciałam wstawać z łóżka.
Michael zasną koło mnie, obudziłam się wtulona w jego ramiona.  Leżałam i patrzałam na niego. Jego idealne rysy, kształt ust, delikatny zarost, zmazany podkład na szyi odsłaniający niewielkie male pole, czarne kręcone włosy. Zrozumiałam że czuje do Michaela coś więcej nisz przyjaźń.
Michael otworzył oczy.
-Przepraszam zasnąłem. -Powiedział Michael ze skruchą.
-Nic się nie stało Michael to nic takiego. -Powiedziałam z uśmiechem.
Chwilę później ktoś zapukał do drzwi.
-Michael, wstawaj! Musimy jechać na próbę. -Powiedział brat Michaela, Jackie.
-Musze już iść. Idziesz ze mną?
-No jasne.
Pojechaliśmy na próbę i choć wiele razy widziałam już przygotowania do tego koncertu, za każdym razem byłam podekscytowana, usłyszeniem Michaela. To jest cudowne. On ma taki piękny głos.
Na scenie jest jak inny człowiek. Gdy śpiewa jest taki otwarty, taki radosny.
Mogła bym nigdy nie przestawać patrzeć na jego uśmiech, najpiękniejszy jaki kiedykolwiek widziałam, sprawia że sama się uśmiecham. To niesamowite.
Po próbie mieliśmy jeszcze kilka wolnych godzin, do koncertu.
-Mam dla ciebie niespodziankę. -Powiedział z uśmiechem Michael.
Złapał mnie za rękę i pobiegliśmy do limuzyny.






15 sierpnia 2015

Opowiadanie cz.10

Polecieliśmy 5 lipca 1984 roku, do Kansas. Po przylocie pojechaliśmy limuzyną do hotelu.
Gdy przyjechaliśmy do hotelu, okazało się że brakuje dla mnie pokoju.
-Możesz spać u mnie, jeżeli ci to nie przeszkadza. -Zaproponował Michael.
-Nie przeszkadza, to dobry pomysł, dziękuje.
-Nie masz za co dziękować.
Poszłam za Michaelem do pokoju.
ściany pokoju były złote, a na podłodze była szara futrzana wykładzina. Z lewej strony były białe, drzwi do łazienki. A z prawej dwuosobowe łyżko i szafka.  Na przeciwko wejścia było okno a pod nim niewielka biała kanapa z dębową ramą, na niej leżały trzy białe poduszki oblekane złotymi nićmi. Przed kanapą stał biało- złoty stoliczek kawowy. Między drzwiami, a oknem był średniej wielkości obraz.
-Czuj się jak w domu. - Powiedział Michael.
Za nami wszedł boy hotelowy z naszymi walizkami.
Michael wręczył chłopakowi napiwek.
-Dziękuje, do widzenia. W razie potrzeby jestem do usług. -Powiedział chłopak.
-To ja dziękuje. -Powiedział Michael.
Boy hotelowy opuścił nasz pokój. Ja zaczęłam się przyglądać obrazowi wiszącemu na ścianie, przestawiał on bawiące się na placu zabaw dzieci.
Wtedy coś miękkiego uderzyło mnie w plecy. Podskoczyłam, z zaskoczenia.
-Mam cie! -Krzykną z rozbawieniem Michael. Zaczęliśmy się śmiać.
Złapałam delikatnie poduszkę z kanapy i oddałam Michaelowi.
Urządziliśmy sobie, nie małą wojnę na poduszki.
Razem ze zmęczenia rzuciliśmy się na łóżko śmiejąc się.
Ziewnęłam, i nie wiem nawet kiedy zasnęłam obok Michaela.
Nagle usłyszałam krzyki, co mnie obudziło. Szturchnęłam Michaela by się obudził. Otworzył oczy.
-Co się stało? -Spytał zaspany.
-Słyszysz to? -Spytałam.
-Tak, a ty?
Razem zerwaliśmy się z łóżka i podbiegliśmy do okna.
Na dole było z pół tysiąca osób, jak nie więcej. Krzyczeli imię Michaela i wymachiwali Kolorowymi transparentami z napisem "KOCHAMY CIĘ MICHAEL".
Michael otworzył okno.
-Ja tęż was kocham!!! -Krzykną Michael, z całych sił do fanów, ciągle im machając. Był jakiś inny, bardziej ożywiony niż kiedykolwiek.
 Widać było, że naprawdę kocha swoich fanów, z całego serca. A oni jego. To było coś niesamowitego.
Michael podszedł do swojej walizki, wyją z niej kilka kartek i zaczął się na nich podpisywać.
Podszedł znów do okna i wyrzucił je wszystkie. Fani wpadli w amok, próbując złapać autografy.
I dalej krzyczeli "MICHAEL, MICHAEL, MICHAEL ".
-Annie,  mam pomysł. -Powiedział Michael.
Michael wziął swoją walizkę i zamkną się w łazience wyszedł pięć minut  później całkowicie zmieniony. Ubrał sztuczną szczękę, dresy, T-shirt z obrazkiem  lwa, perukę z dredami, na to czapkę i czarne okulary lennonki. Był nie do poznania.
-Choć. -Powiedział zmienionym głosem. Wyglądał nie do poznania. Michael wziął jeszcze mniejszą walizkę i poszliśmy
Wyszliśmy wyjściem dla służby. Przed hotelem czekała, limuzyna. Podjechaliśmy pod szpital . Gdy weszliśmy Michael poszedł do łazienki i wyszedł znów, tym razem bez przebrania.
Poszliśmy do sal chorych dzieci. Gdy zobaczyły Michaela, cały ból znikał z ich twarzy, wybiegały z łóżek i podbiegały do Michaela. To było niesamowite. Jakby na widok Michaela zdrowiały.
Michael przytulał dzieci, czytał im bajki, dawał im autografy i rozdawał płyty (które, jak się później okazał schował w walizce). Później odwiedziliśmy też dorosłych. Michael pomagał im bezinteresownie, bez prasy i szumów. Od serca. To było piękne.