18 kwietnia 2015

Opowiadanie cz.1

Obudziłam się na ławce rozejrzałam się dookoła byłam w bardzo biednej dzielnicy nigdy czegoś takiego nie widziałam nie było tu białych ludzi, domki były maleńkie, ludzie ubrani w ubrania wyrwane ze starych czasopism mojego dziadka.I wtedy go zobaczyłam samotny chłopak błądzący po osiedlu różniący się od wszystkich i wszystkiego.Chciałam do niego podejść i przytulić, tak smutny miał wyraz twarzy.Jednak uznał by mnie za wariatkę gdybym to zrobiła.I wtedy spojrzałam mu w oczy, koloru mlecznej czekolady, w których można było się utopić.Podeszłam spytać go gdzie jestem, nie wiem czemu akurat go, ale to zrobiłam.
-Przepraszam cię,zgubiłam się wiesz gdzie się znajdujemy?
-Tak.W Gary w Indianie.A gdzie się wybierasz może ci pomogę?-Powiedział przyjaznym wysokim jak u wróbelka głosem.
To przecież niedaleko mnie,dziwne że nigdy tu nie byłam.-pomyślałam.
-Jeszcze nie wiem.-odpowiedziałam zawstydzona na pytanie.
-To dziwne pytasz gdzie jesteś nie wiedząc do kąt idziesz.-zaśmiał się cicho.
-Tak trochę,tak.
-A jak się nazywasz jeżeli można cię oto zapytać?
-Annie a ty?
Zagryzł wargę i chwile się zastanowił.
-Michael.-Powiedział niepewnie.
-Miło cię poznać Michael.
-Mnie też Annie.-Powiedział natychmiast ożywiony z uśmiechem na twarzy.-Może się zemną przejdziesz porozmawiamy chwilkę.
-Dobrze z chęcią.
Przeszliśmy się kawałek do pobliskiego parku łudząco przypominającego ten blisko mojego domu.
Tak miło i swobodnie rozmawiało mi się z Michaelem.
-Jakiej muzyki słuchasz ?-spytał mnie
-Różnej R&B,Pop,Rap,Hip-hop...muzykę klasyczną-powiedziałam lekko zawstydzona bojąc się że mnie wyśmieje jak większość osób ze szkoły.Ale on był tym zachwycony spytał czego dokładniej a ja wymieniałam kilku ulubionych kompozytorów.Chopina,Mozarta ,Schuberta...
-A jakich muzyków muzyki pop lubisz-spytał lekko podenerwowany.
-W większości słucham Rihanny i Taylor Swift.Choć ich piosenki są dosyć stare i tak je lubię.
-Nie znam ich.
-Są jednymi z bardziej lubianych wokalistek mojej mamy.
Nagle usłyszałam jakąś muzykę w radiu całkiem rożną niż zazwyczaj.
W parku pewien mężczyzna czytał gazetę na której ukradkiem zauważyłam datę 1984 rok.
i wtedy wszystko zrozumiałam ubrania ,Muzyka, to że nie poznałam bliskiej mi dzielnicy, podobieństwo parku .Wehikuł taty zadziałał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz